poniedziałek, 10 lutego 2025

W rocznicę deportacji obywateli polskich w głąb ZSRR


10 lutego, 85. rocznica początku masowych deportacji obywateli polskich w głąb ZSRR.

Użyłem określenia deportacja obywateli polskich, a to dlatego, że około 30% wywiezionych w latach 1939-1955 to obywatele polscy różnych narodowości: żydowskiej, ukraińskiej, białoruskiej, niemieckiej. W dokumentach i wspomnieniach spotyka się również informacje o deportowanych wraz z obywatelami polskimi uciekinierach - obywatelach Austrii i Niemiec.

Literatura wspomnieniowa jest tak obszerna, że osoby zainteresowane przebiegiem deportacji i życiem na zesłaniu znajdą tam wiele informacji.

Relacje te pisane są z różnych perspektyw: dorosłego, nastolatka, dziecka. Inne są w przypadku tych tych, którzy na zesłaniu utracili wszystkich bliskich, inaczej wspominają ci, którzy nie straciwszy nikogo dość szybko wydostali się z ZSRR wraz z armią Andersa, inaczej ci, którzy pozostali na zesłaniu do czasu utworzenia armii Berlinga i organizowanej przez ZPP repatriacji.

Pracując wraz z partnerami z terenów byłego ZSRR nad lokalizacją miejsc osiedlenia i cmentarzy, na których chowano zesłańców, miałem możliwość zapoznania się z jeszcze inną perspektywą – ludności zamieszkałej w miejscach dyslokacji deportowanych obywateli polskich. Dyrektywy NKWD zakładały odizolowanie miejscowej ludności od deportowanych – mieli oni być mieszkać i pracować z dala od innych. Z oczywistych przyczyn – brak baraków i konieczność postojów w trakcie transportu, najczęściej zaleceń tych nie udawało się ściśle zrealizować.

Jeszcze przed przybyciem pierwszych transportów z zesłańcami ruszyła machina propagandowa: na zebraniach uświadamiano ludności, że przybędą „wrogowie ludu, przedstawiciele pańskiej Polski, element wywrotowy” – do tego stopnia odczłowieczono wizerunek zesłańców, że miejscowi oczekiwali przybycia „potworów z jednym okiem na czole”. W zesłańczych wspomnieniach można znaleźć wiele opisów przełamywania tej sztucznie wywołanej niechęci i nawiązania ciepłych relacji z miejscową ludnością – ludźmi, którzy najczęściej też byli ofiarami represji: deportacji i wytępienia rolników (rozkułaczania).

Koniec II wojny światowej nie był niestety końcem wojen na kuli ziemskiej. Trwały one cały czas, obecnie wojna jest już za naszą wschodnią granicą. Proszę zwrócić uwagę, że mechanizm rozbudzania niechęci, a w zasadzie szczucia ludzi na siebie nawzajem, jest wciąż ten sam. Górnolotne słowa o tolerancji, równości wobec prawa, konieczności okazują się niewiele warte, a budowanie społeczeństwa obywatelskiego, otwartego, pokojowego, tolerancyjnego wielokrotnie trudniejsze niż propagowanie zabijania, nienawiści, wojny. Pamiętając o ofiarach sprzed 80 lat, pamiętajmy też o tym, co dzieje się wokół nas.

Janusz Kobryń


Na zdjęciu walizka - ręcznie wykonana na zesłaniu przez Michała Gabrysia. Został on deportowany w roku 1940, do kraju udało mu się powrócić dopiero w roku 1955 Jego relację znajdzie Czytelniczka/Czytelnik w wydanym przez nas w roku 2013 III tomie „Wspomnień sybiraków". Eksponat ze zbiorów Oddziału Związku Sybiraków w Bystrzycy Kłodzkiej.




Protokół posiedzenia Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Zachorowaniami Epidemicznymi, 7 VI 1942 roku, rejon karataski

Protokół posiedzenia Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Zachorowaniami Epidemicznymi, które odbyło się dnia 7 VI 1942 roku. Przewodniczący – ...