środa, 13 marca 2024

Wystawa „Śladami zesłańców w południowym Kazachstanie"


 


Wystawa prezentuje część materiałów zgromadzonych w czasie ekspedycji badawczych prowadzonych w rejonach suzackim i turkiestańskim obecnego obwodu turkiestańskiego (dawniej czymkienckiego) w latach 2017-2023. Celem prac było zlokalizowanie i opisanie miejsc, w których w latach 40-50 XX w. przebywali deportowani obywatele polscy, a także uzupełnienie informacji o nazwiska i fakty tym związane – służyła temu kwerenda w miejscowych archiwach. Zapraszam do obejrzenia wystawy w Muzeum Filumenistycznym w Bystrzycy Klodzkiej.

Janusz Kobryń

niedziela, 11 lutego 2024

Wytyczne Obwodowej Rady Delegatów Robotniczych w sprawie Mężów Zaufania

 „Ściśle tajne
Komitet Wykonawczy Południowo-Kazachstańskiej Rady Delegatów Robotniczych, …lipca 1942 r. 409. M. Czimkient
Do Przewodniczącego Komitetu Wykonawczego Rejonowej Rady Delegatów Robotniczych, tow. …
Zgodnie z zaleceniami zastępcy Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych ZSRR, tow. WYSZYŃSKIEGO z dn. 25 IV 42 r. - przy mężach zaufania Ambasady Polskiej w rejonach nie powinno być żadnych etatów, ale to zalecenie w wielu rejonach nie jest realizowane. Do chwili obecnej mężowie zaufania zatrudniają u siebie do 5-6 osób, a nawet więcej.
Ponadto w wielu rejonach na terenie kołchozów działają, mianowani bezprawnie, przedstawiciele i pełnomocnicy polskiej ambasady.
Prócz tego wiadomo o szeregu przypadków, gdy mężowie zaufania, w celu ukrycia przed organami władzy radzieckiej rzeczywistej liczby pracowników, utrzymują poprzednią ilość etatów pod pozorem zatrudniania na dniówki.
W gruncie rzeczy wszyscy ci pracownicy nie wykonują społecznie użytecznej pracy w sowchozach, kołchozach i przedsiębiorstwach i bezprawnie otrzymują kartki na chleb i inne produkty, wraz z rodzinami żywią się na kosztem rezerw państwowych, rozdzielanych w rejonach. W kołchozach i centrach rejonów zdolni do pracy obywatele polscy w większości nie są zatrudnieni w kołchozach ani sowchozach, a jednocześnie otrzymują produkty żywnościowe z zasobów kołchozów. I tak, na przykład w rejonie bostandyckim na 108 zdolnych do pracy osób – pracuje tylko 7, a pozostali nigdzie nie pracują i w większości utrzymują się ze spekulacji. I to mimo wyjaśnień tow. WYSZYŃSKIEGO, mówiących że wszyscy Polacy zdolni do pracy powinni być zatrudnieni przy pracach rolnych w sowchozach i kołchozach.
Tak jak poprzednio, w szeregu miejscowościach naszego obwodu obywatele polscy, bez żadnej potrzeby a pod pretekstem załatwiania spraw osobistych, kursują z kołchozu do kołchozu, z jednej miejscowości do drugiej, często otrzymując od przewodniczących rad wiejskich i kołchozów różne zaświadczenia, potwierdzenia, a nawet bezpłatny transport. Taki brak nadzoru skutkuje nadmiernym przemieszczaniem się Polaków, obciąża bezpłatnymi przejazdami transport drogowy i kolejowy, oraz wpływa na wypełnienie harmonogramu prac polowych.
Mając powyższe na względzie, proponujemy:
  1. Odtąd uznawać za oficjalnych przedstawicieli władz polskich tylko te osoby, odnośnie których otrzymaliście powiadomienie od NKWD.
  2. Od mężów zaufania Ambasady Polskiej działających w Waszym rejonie żądajcie natychmiastowego zwolnienia z pracy wszystkich zastępców, sekretarzy, kierowników magazynów i pełnomocników w kołchozach, a następnie kierujcie ich do prac w kołchozach.
  3. Osoby nigdzie nie pracujące, zgodnie z wytycznymi NKWD ZSRR, mobilizujcie do prac rolnych w sowchozach i kołchozach.
  4. W żadnym wypadku nie wpuszczajcie do rejonów i miejsc zamieszkania żadnych, działających bezprawnie, pełnomocników czy mężów zaufania, jeśli nie otrzymacie specjalnego polecenia w tym zakresie.
  5. Bez mojej wiedzy żadnych zgód na przeprowadzanie narad czy zebrań obywateli polskich - NIE UDZIELAĆ.
  6. Wszelkich przybywających przedstawicieli delegatur, sztabów polskich jednostek wojskowych, na dokumentach których nie będzie zgody Rady Obwodowej lub oficerów łącznikowych RKKA przy polskich oddziałach, nie uznawać za osoby urzędowe (za wyjątkiem delegata KOŚCIAŁKOWSKIEGO) i w sposób uprzejmy natychmiast usunąć z terytorium rejonu.
Zgody na otwieranie jakichkolwiek instytucji, przedsiębiorstw, udzielać wyłącznie po aprobacie mojej lub mojego zastępcy tow. Garowieckiego.
We wszystkich skomplikowanych i niejasnych sprawach dotyczących stosunków z przedstawicielami polskich instytucji proszę zwracać się po wyjaśnienia do mnie.
Z niniejszym poleceniem proszę zapoznać pierwszego sekretarza Komitetu Rejonowego KP(b)K i Naczelnika Rejonowego Wydziały NKWD.
Przewodniczący Komitetu Wykonawczego Obwodowej Rady Delegatów Robotniczych /Sagintajew/”
Tłumaczenie z rosyjskiego Janusz Kobryń

sobota, 10 lutego 2024

Kilka słów w rocznicę deportacji

 

O mającej nastąpić deportacji zdecydowana większość naszych rodzin nic nie wiedziała. Chociaż oznaki przygotowań do tej akcji niektórzy zauważyli – gromadzenie dużej ilości wagonów towarowych na stacjach i zaprzęgów konnych w majątkach. Dla wszystkich deportacja była zaskoczeniem. Negatywnie oceniamy funkcjonariuszy NKWD i towarzyszących im Ukraińców i Białorusinów. Często jedni nie pozwalali zabierać maszyn do szycia, pościeli, kożuchów, większej ilości żywności. I wtedy, wedle autorów, interweniowali enkawudziści, zezwalając na ich zabranie, a nawet podpowiadali, co należy wziąć. Ale takich przypadków było niewiele. Może konwojenci byli litościwi, a może chcieli postępować zgodnie z Instrukcją nr 3 Ławrentija Berii z dnia 29.12.1939 roku, zezwalającą na zabranie bagażu do 500 kg na rodzinę. Wymieniona instrukcja Ł. Berii określała warunki przewozu zesłańców: „W każdym wagonie mieści się 25 osób dorosłych i dzieci z rzeczami […] W czasie podróży koleją przesiedleńcy-osadnicy otrzymują bezpłatnie raz na dobę gorący posiłek i 800 gramów chleba na osobę.” Jeśli pkt. 3 instrukcji był w minimalnym stopniu spełniany, to punkty 5 i 7 w ogóle nie były brane pod uwagę przez konwojentów.

Warunki w jakich odbywał się transport do miejsc przeznaczenia były koszmarne. Brak wody, opału, złe warunki sanitarne, brak opieki lekarskiej, zgony dzieci i starców wynoszonych na śnieg w czasie postojów, wszystko to potęgowało przygnębienie i rozstrój nerwowy. Mimo terroru i ścisłego nadzoru były przypadki ucieczek z transportu, a nawet i z miejsc osiedlenia.

W miejscu osiedlenia NKWD stosowało terror i poniżanie ludzi. Ciągłe powtarzano, że jesteśmy tam na zawsze, a Polski nie ma i nigdy nie będzie. Warunki mieszkaniowe i sanitarne były bardzo złe, podobne do łagrowych. Praca w tajdze, kopalniach, kołchozach i sowchozach opisywana jest jako bardzo ciężka. Z niskiej płacy potrącano 10% na utrzymanie biur i personelu NKWD. Zesłańcy nieprzystosowani do pracy fizycznej często załamywali się. Opieka lekarska była w zasadzie żadna – brakowało lekarstw i personelu medycznego. Śmiertelność była bardzo duża, szczególnie dzieci i osób starszych. Wymierały całe rodziny, głównie z powodu głodu, chorób, ciężkiej pracy, załamania psychicznego. Osierocone dzieci trafiały do domów dziecka. Rodzeństwo bardzo często celowo rozdzielano, by łatwiej było dzieci wynarodowić. Za nieobecność w pracy karano grzywnami, aresztami. Bardzo surowo karano za kradzież artykułów żywnościowych z pól kołchozowych, owsa przeznaczonego dla konia. Wymierzana kara i jej rodzaj zależały najczęściej od stanowiska miejscowych funkcjonariuszy NKWD.

Pojawiają się we wspomnieniach także sytuacje, kiedy to komendant NKWD zachęcał Polaków do zakładania ogródków: Sadźcie ziemniaki, bo z wypłaty nie przeżyjecie! I w wielu wspomnieniach przewija się nadzieja i ciągłe oczekiwanie na interwencję państw zachodnich i rychły powrót do Polski

Ważnym momentem we wspomnieniach wszystkich zesłańców jest amnestia i tworzenie wojska polskiego pod dowództwem generała Andersa. Z łagrów wracali dorośli członkowie rodzin. Byliśmy ogromnie wdzięczni generałowi Władysławowi Sikorskiemu za to, że nie zapomniał o nas. Wróciła nadzieja na odmianę losu. Swoboda przemieszczania się i nadzieja na wyjazd ze Związku Sowieckiego do Iranu skłoniła wielu zesłańców do wyjazdu z północnych rejonów Rosji, na południe – do Kazachstanu i Uzbekistanu. Nie wszystkim zesłańcom udało się opuścić Związek Sowiecki wraz z armią Andersa. Wielu opisuje swe tułacze i nędzne życie w Kazachstanie, gdzie przyszło im zamieszkać i pracować. Wielu żałowało, że opuściło pierwsze miejsce zsyłki, gdzie już mieli w miarę ustabilizowane życie, a tam musieli przystosowywać się na nowo do odmiennych warunków pracy i innego klimatu.

Wyjście armii Andersa ze Związku Sowieckiego spowodowało nowe represje, przymusową paszportyzację, z którą nie wszyscy się godzili i często trafiali do więzienia. Inni w obawie o los dzieci godzili się na to. Brak we wspomnieniach rozważań o przyczynach wyjścia armii Andersa. Dominuje przekonanie, że byli ludzie, którzy o Polsce i Polakach zesłańcach myśleli i pragnęli byśmy jak najszybciej do kraju wrócili. W tym okresie nie tylko NKWD, ale i zwykli ludzie odnoszą się do Polaków, jak do niewdzięczników, bo polskie wojsko opuściło Związek Sowiecki, nie chciało wspólnie z armią sowiecką walczyć z Niemcami. Śladów, by Polacy przejmowali się zbytnio tą opinią, we wspomnieniach brak. Dominuje opinia, że racja była po naszej stronie. Wszyscy autorzy podkreślają, że ciągle żyli nadzieją na powrót do Polski. I nadzieja ta się spełniła, świadczy o tym druga amnestia, powstanie Związku Patriotów Polskich i tworzenie armii polskiej pod dowództwem pułkownika Zygmunta Berlinga. Wielu wyraża przekonanie, że dużą rolę odegrali tu Wanda Wasilewska i Zygmunt Berling. Do wojska polskiego szli mężczyźni i kobiety, dorośli i małoletni z poboru i ochotnicy – byle tylko wyrwać się z miejsca zsyłki i nie umrzeć tam z głodu i chorób! Była też obietnica przemieszczenia zesłańców z północnych rejonów do rejonów o łagodniejszym klimacie i lepszym zaopatrzeniem w żywność. Została zrealizowana w 1944 roku.

O stosunku oficjalnej władzy sowieckiej do Polaków (a szczególnie NKWD) wiemy, że był zły. Warto powiedzieć o tym, jak postrzegali i jak odnosili się do nas rdzenni mieszkańcy w miejscach zsyłki i zesłańcy – ofiary sowieckiego terroru. Brak jest wzmianek, by zwykli ludzie (to znaczy nie związani z systemem władzy) byli do nas, Polaków, nastawieni negatywnie, nie chcieli nam pomóc. Jeśli tego nie czynili, to tylko w obawie, by ich życzliwość i zwykła sympatia do zesłańca nie dotarła do NKWD, bo system donosów funkcjonował tam nieźle. O Zyrjanach (w Komi) wielu wyraża się bardzo życzliwie, ocenia ich jako ludzi rodem z Ewangelii – sami niezwykle uczciwi i tak samo oceniający innych, obcych im ludzi.

Rok 1946 był dla nas wydarzeniem od dawna oczekiwanym. Związek Patriotów Polskich dotrzymał obietnicy, że do Polski wrócimy. Otrzymaliśmy dokumenty repatriacyjne na powrót do Polski. Nieliczni wrócili dzięki własnej zaradności już w 1945. Do jakiej Polski, w jakich granicach, tego nasi rodzice w chwili wyjazdu nie wiedzieli. Ważne było, że jedziemy do Polski. Są wzmianki o tym, jak Polacy żegnali się z tamtejszą ludnością i władzą. Miało być miło i uroczyście. I tak było. Były uroczyste koncerty organizowane przez Polaków jako niespodzianka dla tamtejszych mieszkańców i władzy. Były serdeczne pożegnania w węższym gronie z mieszkańcami, były i łzy z powodu rozstań serdecznych przyjaciół. Czy robiono to z przekonaniem i z głębi serca mogą to powiedzieć ci, którzy uroczyste pożegnania organizowali. Ważne, że pozostało dobre wrażenie wśród zwykłych ludzi, którzy nam w różny sposób pomagali – radą i jedzeniem, a i dobrym słowem podtrzymywali na duchu w trudnych dla nas sytuacjach.

Przekroczenie granicy polskiej i spotkanie polskiego żołnierza w czapce z orzełkiem było dla wielu zesłańców niezapomnianą chwilą. Były łzy wzruszenia, ucałowania i słowa radości, że wreszcie jesteśmy w Polsce. Po drodze, w czasie postojów w większych miastach, odwiedzano miejscowe kościoły, dziękując Bogu za ocalenie i szczęśliwy powrót.

Ci, którzy trafili do armii kościuszkowskiej opisują przebieg szkolenia i bitwę nierzadko w sposób całkowicie odmienny od tego, który obowiązywał oficjalne. Zgodni są co do tego, że wstąpienie do armii kościuszkowskiej było dla nich jedyną możliwością wyrwania się ze zsyłki i walki o Polskę. Opisują też poszukiwania swoich rodzin powracających z Syberii.

Dzieci z domów dziecka z trudem były odnajdywane przez rodziców i rodzeństwo. W swoich wspomnieniach opisują wstrząsające warunki w jakich żyły i starania polskiego personelu i władz – aby je ratować i przywieźć z powrotem do Polski.

Kilku autorów wspomnień trafiło do armii Andersa. Po powrocie władza ludowa traktowała ich podejrzliwie. Wielu było wielokrotnie przesłuchiwanych, a nawet więzionych bez wyroku sądowego. Nie było to godne przywitanie.

Osiedlenie byłych mieszkańców Kresów Wschodnich na terenie powiatu bystrzyckiego było dla nas nie lada wyzwaniem. Bo to nie ojcowizna a obczyzna. Napotkaliśmy tu inne (górzyste) tereny, większość samodzielnych gospodarstw była już pozajmowana przez repatriantów ze wschodu i centralnej Polski, przybyłych tu wcześniej, bo w 1945 roku. Nie były to dobre warunki, aby rozpoczynać życie na nowo, po sześcioletniej zsyłce, bez ubrań, pieniędzy, często ze zrujnowanym zdrowiem. Nie zawsze miejscowe władze właściwie odnosiły się do sybiraków proszących o pomoc. Starzy i schorowani rodzice z rodzin sybirackich często już nie byli w stanie sprostać warunkom gospodarowania w górzystym terenie.

O swym pobycie na zesłaniu sybiracy woleli głośno nie rozmawiać. I ściany miały uszy, w jednym ze wspomnień pojawia się pogróżka: –Uważajcie, my mamy ręce długie, dostaniemy was jeżeli nawet coś piśniecie! Oficjalnie zaczęliśmy mówić o tym dopiero po zmianach politycznych i po powstaniu Związku Sybiraków.

Jestem przekonany, że warto było poczynić starania, by sybirackie losy utrwalić na piśmie. Aby nasze dzieci i wnuki poznały losy swoich rodzin w Związku Sowieckim. Zebrane w tej publikacji wspomnienia dedykujemy pamięci naszych rodziców, dzięki którym przeżyliśmy.

Jerzy Kobryń, Prezes Koła Związku Sybiraków w Bystrzycy Kłodzkiej

[Ze wstępu do „Wspomnień Sybiraków…, Bystrzyca Kł, 2008]

czwartek, 8 lutego 2024

Dokument dotyczący liczebności obywateli polskich w Południowym Kazachstanie z roku 1944

 Zestawienie dot. b. obywateli polskich zamieszkałych w Południowym Kazachstanie

Zarząd Główny Związku Polskich Patriotów w ZSRR №1279/44


  1. [Obwód?] Czymkiencki - 800 os.
  2. Turkiestan - 3000 os
  3. Rejon kielesski - brak danych
  4. Rejon lengierski - 1170 os.
  5. Rejon szaulderski - 800 os.
  6. Rejon sajramski - 700 os.
  7. Rejon dżuwaliński - 1000 os.
[Razem] około 7470 osób

Kierownik Wydziału Pomocy Społecznej Zarządu Głównego Związku Polskich Patriotów w ZSRR 

inż. Grubecki

poniedziałek, 5 lutego 2024

Lista kołchozów i sowchozów w okolicach Taszkientu

 Lista kołchozów i sowchozów w okolicach Taszkientu wg stanu na rok 1947:

  • sowchoz im. Kalinina
  • kołchoz Katartau
  • kołchoz im. Kirowa
  • kołchoz Komintern
  • kołchoz im. Lenina
  • kołchoz Politotdieł
  • kołchoz im. Stalina
  • kołchoz Uzgarysz
  • kołchoz im. Woroszyłowa
  • Jangałacz - Stacja Selekcyjna Instytutu Sadownictwa

poniedziałek, 4 grudnia 2023

Lista kołchozów w rejonie czymkienckim

 Poszukiwanie informacji o zesłańcach często utrudnia fakt, że w okresie powojennym wiele miejscowości (kołchozów) zmieniało nazwy, na skutek ich likwidacji i łączenia. Poniżej lista kołchozów w ówczesnym rejonie czymkienckim na dzień 23 grudnia 1941 roku, wymienionych w wykazie związanym z budową drogi. Dublujące się nazwy wynikają z istnienia kołchozów o tej samej nazwie ale w różnych radach wiejskich, niewymienionych niestety w dokumencie.

  1. Kołchoz im. Kaganowicza
  2. Kołchoz im. Łapszyna
  3. Kołchoz „Boz-Aryk”
  4. Kołchoz im. Stalina
  5. Kołchoz im. Krupskiej
  6. Kołchoz im. Mołotowa
  7. Kołchoz „III Intiernacjonał”
  8. Kołchoz im. Woroszyłowa
  9. Kołchoz im. Stalina
  10. Kołchoz „Żułdus”
  11. Kołchoz „Aksaj”
  12. Kołchoz im. Ordżonikidze
  13. Kołchoz „Krasnyj Oktiabr”
  14. Kołchoz im. Lenina
  15. Kołchoz im. Thälmanna
W gazetach roku 1945 pojawiają się ponadto:
  1. Kołchoz im. Kujbyszewa
  2. Kołchoz „Kajnar-Bułak”
  3. Kołchoz „Kok-Bułak”
Janusz Kobryń

środa, 29 listopada 2023

Decyzja Komitetu Obwodowego w sprawie ziemniaków

 Nie podlega rozpowszechnieniu

Czymkient, 30 grudnia 1941 roku

Decyzja Komitetu Wykonawczego Rady Delegatów Robotniczych Obwodu Południowo-Kazachstańskiego 1646 o zatowarowaniu rezerw żywnościowych w ziemniaki i warzywa na potrzeby kontyngentu dla instytucji wojskowych.

Zgodnie z telegraficznym poleceniem Rady Komisarzy Ludowych KazSRR dotyczącym zapewnienia zatowarowania rezerw ziemniaka i warzyw dla instytucji wojskowych Komitet Wykonawczy Obwodowej Rady Delegatów Robotniczych postanowił:

  1. Ze względu na to, że ilość ziemniaka i warzyw w magazynach Trustu Handlu Owocowo-warzywnego [Torgpłodoowoszcztriestu] nie pokrywa potrzeb dla wojska wynikających z rozdzielnika, zarezerwować z istniejących zapasów przedsiębiorstw handlowych na potrzeby wykonania dostaw następujące ilości:

    1. Obwodowy Wydział Handlu:

      • ziemniaka – 300 ton

      • kapusty – 70 ton

      • warzyw korzeniowych – 70 ton

    1. Czymkiencki Oddział Zaopatrzenia Przemysłu Cynkowo-Ołowianego:

      • ziemniaka – 175 ton

      • kapusty – 50 ton

      • warzyw korzeniowych – 30 ton

    1. Aczysajski Oddział Zaopatrzenia Przemysłu Cynkowo-Ołowianego:

      • ziemniaka – 200 ton

  1. Z uwagi na niedostateczne zapasy kapusty zezwolić przedsiębiorstwom handlowym na wydawanie w koniecznych przypadkach w miejsce kapusty kiszonych ogórków i pomidorów.

  2. Zobowiązać kierowników wymienionych instytucji do wydawania, w z zarezerwowanych ilości, w ramach dostaw dla wojska: ziemniaka, kapusty, pomidorów, ogórków i korzeniowych - według rozdzielnika Obwodowego Biura Trustu Handlu Owocowo-Warzywnego.

  3. Tow. Żukowowi, kierownikowi Obwodowego Wydziału Handlu, nakazać w ciągu 24 godzin skontrolować magazyny przedsiębiorstw handlowych pod względem ilości warzyw i formalnie zarezerwować je na potrzeby wojska, a także zorganizować kontrolę wydawania warzyw na przydziały dla wojska.

Przewodniczący Komitetu Wykonawczego Obwodowej Rady Delegatów Robotniczych /Sagintajew/

Za Sekretarza Komitetu Wykonawczego – członek Komitetu Wykonawczego Obwodowej Rady Delegatów Robotniczych /Kuroczkin/

Za zgodność: Kierownik Kancelarii Tajnej Komitetu Wykonawczego Obwodowej Rady Delegatów Robotniczych /Kutow/

Maszynopis w języku rosyjskim, tłumaczenie Janusz Kobryń

Wystawa „Śladami zesłańców w południowym Kazachstanie"

  Wystawa prezentuje część materiałów zgromadzonych w czasie ekspedycji badawczych prowadzonych w rejonach suzackim i turkiestańskim obecne...